From Messy to Messier: My Self-Hosted Stack Nightmare
A Cautionary Tale of Cleaning Up and Starting Over
I’ll be the first to admit it: I’m not a tech expert. I majored in business and work in marketing, so when it comes to self-hosting my own stack, I’m winging it. But hey, I’ve managed to cobble together a decent setup on my Hetzner VPS, with a bunch of services running relatively smoothly. Or so I thought.
My setup was a bit of a Frankenstein’s monster – a mishmash of different services, each with its own docker-compose file, Postgres database, and Redis instance. It was messy, but it worked. I had Ghost for my blog, Docmost for my docs and wiki, OpenWebUI and Flowise for my AI frontends, n8n for automation, Linkstack for my links page, and Portainer for container management. It was a bit of a juggling act, but I’d managed to keep everything running for weeks without any major issues.
The Ambition Bug
But then I got ambitious. I thought to myself, “Why not try to clean up this mess and make it more elegant?” I mean, who doesn’t love a good refactor, right? So, I started using some dev tools and assistants like Roocode, Cursor, and ChatGPT to help me consolidate my Postgres databases, unify my Redis instances, and generally tidy up my setup. Big mistake.
Fast forward to now, and my setup is a spaghetti nightmare. Containers are stuck in endless restart loops, my Cloudflare tunnel config is broken, and I’m not even sure if Ghost and Docmost still have their data. Flowise and OpenWebUI are perpetually “starting,” and my Postgres and Redis configs are completely mismatched. It’s a mess, and I’m not sure how to fix it.
The Agony of Defeat
I’ve tried to salvage what I can, but it’s clear that I’m in over my head. I’ve even spent money on API access to try and brute-force my way through the mess, but all it’s gotten me is more frustration. Now, I’m staring at my VPS, wondering what to do next. Do I wipe it clean and start from scratch, using my old (but functional) configs as a guide? Do I try to salvage what I can from the volumes, hoping to recover some of my data? Or do I just admit defeat and stop self-hosting altogether?
It’s funny – when I started this process, I thought that “clean” and “elegant” were the ultimate goals. But now, I realize that “messy” and “working” are way more important. I mean, who needs a sleek, streamlined setup if it doesn’t actually do what you need it to do?
Lessons Learned
So, what have I learned from this experience? Well, for one, I’ve learned to appreciate the value of a working (if messy) setup. I’ve also learned that sometimes, it’s better to leave well enough alone – or at least, to make small, incremental changes rather than trying to overhaul everything at once. And finally, I’ve learned that it’s okay to ask for help – whether that’s from online communities, forums, or even professional consultants.
If you’re like me – a non-technical person trying to navigate the world of self-hosting – take heed. Don’t be afraid to get your hands dirty, but also don’t be afraid to ask for help when you need it. And most importantly, don’t be too proud to admit when you’re in over your head. Trust me, it’s better to swallow your pride and start over than to risk losing all your data and ending up with a setup that’s more broken than it was before.
Od bałaganu do jeszcze większego bałaganu: mój koszmar z samodzielnym hostowaniem
Przestroga przed czyszczeniem i zaczynaniem od nowa
Chcę być pierwszym, który to przyzna: nie jestem ekspertem od technologii. Ukończyłem biznes i pracuję w marketingu, więc jeśli chodzi o samodzielne hostowanie mojego stacku, improwizuję. Ale cóż, udało mi się skleić przyzwoitą konfigurację na moim serwerze VPS Hetzner, z różnymi usługami działającymi względnie gładko. Albo przynajmniej tak myślałem.
Moja konfiguracja była trochę potworem Frankensteina – zlepkiem różnych usług, każda z własnym plikiem docker-compose, bazą danych Postgres i instancją Redis. Było to nieładne, ale działało. Miałem Ghost do blogowania, Docmost do dokumentacji i wiki, OpenWebUI i Flowise do front-endów AI, n8n do automatyzacji, Linkstack do strony z linkami i Portainer do zarządzania kontenerami. Było to trochę akrobacji, ale udało mi się utrzymać wszystko w ruchu przez tygodnie bez większych problemów.
Bakcyl ambicji
Ale potem dostałem bakcyl ambicji. Pomyślałem sobie: “Dlaczego nie spróbować posprzątać tego bałaganu i uczynić go bardziej eleganckim?” Chciałem się pozbyć bałaganu i uczynić wszystko bardziej uporządkowanym. I tak zacząłem używać różnych narzędzi i asystentów deweloperskich, takich jak Roocode, Cursor i ChatGPT, aby pomóc mi skonsolidować moje bazy danych Postgres, ujednolicić instancje Redis i ogólnie posprzątać moją konfigurację. Duży błąd.
Przeskoczmy do teraz, i moja konfiguracja to koszmar. Kontenery są uwięzione w pętli restartów, moja konfiguracja tunelu Cloudflare jest popsuta, i nie jestem nawet pewien, czy Ghost i Docmost wciąż mają swoje dane. Flowise i OpenWebUI są wiecznie “uruchamiane”, a moje konfiguracje Postgres i Redis są całkowicie niezgodne. To bałagan, i nie wiem, jak to naprawić.
Agonia porażki
Próbowałem uratować, co mogłem, ale jest oczywiste, że jestem poza moimi możliwościami. Wydałem nawet pieniądze na dostęp do API, aby spróbować siłowo przebić się przez bałagan, ale wszystko, co uzyskałem, to więcej frustracji. Teraz patrzę na mój VPS, zastanawiając się, co dalej. Czy powinienem wszystko wyczyścić i zacząć od nowa, używając moich starych (ale funkcjonalnych) konfiguracji jako przewodnika? Czy powinienem spróbować uratować, co mogę z woluminów, licząc na odzyskanie części moich danych? Czy powinienem po prostu przyznać się do porażki i przestać samodzielnie hostować?
To zabawne – kiedy zacząłem ten proces, myślałem, że “czystość” i “elegancja” są ostatecznymi celami. Ale teraz zdaję sobie sprawę, że “bałagan” i “działanie” są o wiele ważniejsze. Chciałbym mieć ładną, uporządkowaną konfigurację, ale jeśli nie działa, to co z tego?
Lekcje odroczone
Więc, co nauczyłem się z tego doświadczenia? Dobrze, po pierwsze, nauczyłem się doceniać wartość działającej (choć nieładnej) konfiguracji. Nauczyłem się także, że czasem lepiej nie ruszać czegoś, co działa, lub przynajmniej robić małe, stopniowe zmiany zamiast próbować wszystkiego zmienić na raz. I wreszcie, nauczyłem się, że czasem trzeba prosić o pomoc – czy to w sieci, na forach, czy nawet u profesjonalnych konsultantów.
Jeśli jesteś jak ja – osobą niebędącą technicznym ekspertem, próbującą samodzielnie hostować – słuchaj. Nie bój się brudzić rąk, ale także nie bój się prosić o pomoc, gdy jej potrzebujesz. I co najważniejsze, nie bój się przyznać, gdy jesteś poza swoimi możliwościami. Ufaj mi, lepiej połknąć dumę i zacząć od nowa niż ryzykować utratę wszystkich danych i skończyć z konfiguracją, która jest bardziej popsuta niż przedtem.